niedziela, 26 sierpnia 2012

Bielik

Nasz największy drapieżnik zwany był przez Wagę "ostrzyżem łomignatem", a przez ks. Kluka "orłem białogłowem. Oto jak opisywał go prof. Taczanowski:
Brunatny z białym ogonem i płowo białawą głową wraz z szyją.
Ogon słabo klinowaty, roztoczony do lotu mocno w końcu zaokrąglony, równy z końcami lotek; na tyle głowy suta czupryna z piór długich, wązkich i zaostrzonych.
Stary ptak całą oponę ma brunatną, ciemniejszą na wierzchu; głowa, szyja i barki płowo białawe; sterówki czysto białe; lotki prawie czarne. Samica różni się wielkością, nie o tyle jednak jak w orłach. Taka barwa właściwa jest tylko bardzo starym ptakom w porze wiosennej, i bywa najwyrazistszą przed samem pierzeniem się. W zimie o wiele jest ciemniejszą, głowa wówczas wraz z szyją brunatna, niewiele jaśniejsza od reszty upierzenia; miejscami jednak trafiające się jasne niezrzucone pióra objaśniają, jakim był ptak przed pierzeniem się. Dziób wraz z woskówką i nogi woskowo żółte; pazury czarne; tęcze brunatne.
Nim dojdzie do takiej odzieży, kilka zmian przechodzi. Hr. TYZENHAUZ obserwował chowanego i powiadam że po 14 dopiero latach przestał się zmieniać, w ostatnich jednak latach zmiany były bardzo małe. Nie można brać tego za prawidło, ptak bowiem w niewoli, zasłoniony od różnych spływów atmosferycznych i pozbawiony ruchu nie może rozwijać się zarówno jak na wolności, wnosić przeto wypada, że w naturalnym biegu rzeczy prędzej dochodzi do barw ostatecznych, i zdaje mi się, że w roku czwartym. Zdanie to popiera ta okoliczność, że między gnieżdżącemi się zawsze tylko widywałem ostatecznie ubarwione ptaki. Nie mogąc tu podać pewnych zmian naturalnych, przytaczam ważniejsze zanotowane z ptaków klatkowych.

Młode w pierwszem pierzu mają dziób czarny, woskówkę i nogi mocniej żółte niż u starych, pazury czarne, tęcze ciemniejsze. Głowa i szyja czekoladowo brunatna, bardzo ciemna; cała opona czekoladowo blada, grubo upstrzona czarno brunatnemi końcówkami każdego pióra. Sterówki brudno płowe, czarniawo poplamione i czarno zakończone; lotki prawie czarne. Taż sama odzież przed pierzeniem się o wiele jest jaśniejsza.
W drugim roku pióra na płaszczu i spodzie więcej kasztanowate, głowa i szyja jak przedtem; dziób i nogi niezmienione; toż samo ogon. Jestto najozdobniejsza odzież.
W trzecim roku cała odzież staje się jednostajniejsza, ciemno brunatna, zawsze jednak środki końcówek piór są ciemniejsze; ogon znacznie wybielały, końce jednak sterówek mają wiele plam ciemno brunatnych.
W czwartym roku dziób zaczyna żółknąć, ogon coraz więcej bieleje, i całe upierzenie przybiera jednostajniejszą barwę.
W siódmym roku dziób jest zupełnie żółty, ogon biały z drobnemi plamkami na końcach sterówek; cała opona jednostajnie brunatna, lecz środki pióe są jeszcze cokolwiek ciemniejsze od brzegów.
Pisklęta puchowe brudno popielate; puch na nich gęsto nabity, na tym drugi białawy i wiotki, na głowie tak gęsty, że prawie spodni zakrywa. Dziób ciemno rogowy, woskówka ciemno zielona, zajady żółto zielonawe, nogi blado żółte, pazury ciemno rogowe, tęcze czarniawe.

Jaja kształtu jajowatego, nieulegające wielu odmianom; najpospolitsze podługowate; jedne znacznie zeszczuplone w końcu cieńszym, inne zbliżone do kształtu eliptycznego, rzadsze są krótkie i pękate; u wszystkich końce tępo zaokrąglone. Skorupa chropowata z większemi i wydatniejszemi wypukłościami niż na jajach orła przedniego; niektóre w podłuż brózdowane. Barwa czysto biała.
Bielik jest mieszkańcem całej Europy i Azyi; pospolitszy na północy; w Litwie ma być ze wszystkich orłów najpospolitszy; u nas chociaż nieliczny jest ptakiem miejscowym i lęgowym. Podczas zimy zdarza się w całym kraju, lecz gnieździ się tylko w obszernych lasach okolic błotnistych i obfitujących w wody, szczególniej przy jeziorach i znaczniejszych rzekach, z tego też powodu tylko po prawej stronie Wisły. W Lubelskiem najwięcej, jako to: w lasach Lubartowskich, Łęczyńskich, Wytyckich, Chańskich, Włodawskich, Puławskich itp.; w Płockiem nad Narwią i Bugiem; w Suwalskiej Gubernii przy jeziorach Zuwinta i Amalwa w Leśnictwie Pomorskiem. Wszędzie w małej liczbie, nie znam bowiem lasu, choćby największego z krajowych, gdzieby się więcej nad jedną parę wywodziły. Nie znam także żadnej miejscowości po lewej stronie Wisły, gdzieby się lęgły bieliki, chociaż tam są lasy rozległe, lecz okolice są za suche i bezwodne. W Karpatach ma być rzadszy od orła przedniego.

W drapieżności i odwadze wyrównywa orłowi przedniemu, lecz obyczaje ma pod pewnemi względami odmienne. W porze letniej więcej się żywi rybą i wodnem ptactwem niż zwierzętami lądowemi, dla tego też trzyma się głównie przy wodach. Ryby wypatruje z góry pod powierzchnią wody i i uderzywszy na nie chwyta szponami niezanurzając się nigdy, jakto zwykł czynić rybołów. Zdobycz porwaną niesie dla pożarcia nad gniazdo lub w miejsce spokojne. W zimie tak samo jak orzeł przedni bije zające i wielkie ciężkiego lotu ptaki; dla gęsi domowych jest równie niebezpieczny. Chętnie jada padliną wszelkiego rodzaju. Po zachodzie słońca długo jeszcze poluje i ze wszystkich dziennych drapieżnych ptaków najlepiej widzi w ciemności. Podczas zimy nie trzyma się stale jednych miejscowości, lecz przelatuje po różnych okolicach; chwile spoczynku zwykł spędzać w głębi lasów.
W krajach nadmorskich gnieździ się po niedostępnych skałach nadbrzeżnych, w naszych równinach w głębi lasów. Na gniazdo wybiera zwykle najwynioślejsze sosny lub dęby, lubo je czasem na olszy lub innem niezbyt wysokiem drzewie buduje, zwłaszcza wtenczas, kiedy je otaczające bagna lub wody same przez się niedostępnem czynią. Nad Argunią i jej przytokami Dr DYBOWSKI znajdował gniazda na krzakach łozowych. Gniazdo jest obszerne, o wiele szersze od bocianiego, z grubych gałęzi zbudowane, wysłane perzem, darniną i drobnemi gałązkami. W Lutym zaczyna je słać lub stare poprawiać. Przynoszonych materyjałów nie składa bezpośrednio, lecz je puszcza z góry przelatując i nigdy nie chybia, po kilkunastu dopiero takich odwiedzinach siada na gnieździe i według potrzeby porządkuje. Bez względu, jaka jest pora, samica w końcu Marca znosi 1 lub 2 jaja i sama je wysiaduje; niekiedy jedno bywa niepłodne. Bardzo ostrożna na gnieździe, zlatuje, gdy nadchodzący człowiek znajduje się jeszcze w znacznej odległości, i wzbiwszy się w górę krąży gwiżdżąc i klekocząc na przemiany; na to zwykle przylatuje samiec i razem bujają w znacznej wysokości. Po wykłuciu się piskląt są w początkach odważniejsze, zdarza się nieraz, że nadlatują na dobry strzał, lecz w miarę dorastania potomstwa coraz są obojętniejsze a nawet coraz rzadzej je odwiedzają, pozostawiając własnym ich siłom. Zwykle przylatują tylko rankami i wieczorami, a przyniesiony pokarm rzucają na kraj gniazda, więcej się o nie nietroszcząc. W początku Maja wylęgają się pisklęta, w początku Czerwca zaczynają w pióra porastać a w końcu tego miesiąca zlatują z gniazda. Pomimo ciągłego wybierania dorastających dzieci długo nie przestają się wywodzić na tem samem gnieździe.
Ptaki bielika nie napastują, zdarza się, że wrony odkrywszy jego gniazdo zlatują się z całej okolicy, obsiadują wkoło gniazdo w przeraźliwą wrzawą, i gonią przelatujące. Raz go zaczepiwszy nie mogą się długo uspokoić, lecz nie odważają się na pisklęta w razie nawet nieobecności rodziców.
Z gniazda wzięty łatwo się oswaja i bywa dość łagodny. Daje się ułożyć do łowienia zajęcy i innych zwierząt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz